czasami zastanawiam się jak wielki wpływ
na dorosłe życie ma dzieciństwo
i właściwie- do którego momentu
można o nim mówić.
przedszkole?pierwsza klasa?
śmierć bliskiej osoby?
"Szczęśliwe to może być dziecko do piątego roku życia
w kochającej rodzinie.
Albo Bóg. My możemy być co najwyżej zadowoleni”*
Do którego roku życia kształtuje się
osobowość i samoocena.
czasem mam wrażenie,
że to, co nam powiedziano
w młodości
i to, czego nam
nie powiedziano
kładzie się cieniem
na całym życiu
a potem
nie wierzymy
w komplementy
i dobrych ludzi,
bo wryto w nas,
że
"nie ma nic za darmo
i wyglądasz jak kluska"
czekam na te kwiaty, na wiosnę. tęsknię...
promomiks...
jednak i w Polsce nie brak talentów;)
daje do myślenia Mimi, dzięki za ten wpis.
OdpowiedzUsuńTak czytam i czytam - i jedno (jak dla mnie) jest pewne: Im starsza sie staje tym bardziej odczuwam i widze w sobie ten opisany przez Ciebie 'wplyw'. I on faktycznie istnieje, ten dobry i ten mniej. Na dodatek jest tyle ukrytych w naszej psychice rzeczy, które albo kiedys sie wydostana albo na zawsze tam pozostana.
OdpowiedzUsuńJestem taka jaka jestem... ale czemu?!
I na koniec zawsze powracam do jednego pytania: 'Jaki zatem JA bede miala wplyw na swoje dzieci?'
oj ja też tęsknie za wiosną!
OdpowiedzUsuńMyślę, że takie wpędzanie w kompleksy w dzieciństwie - rzutuje na samoocenę w ogromnym stopniu w dorosłym życiu.
Delie
OdpowiedzUsuńmiło Cię znów widzieć (czytać), wiem - masz odwrotną perspektywę, jednak myślę że ze kilkanaście lat Chłopiec nie będzie miał takich "rozważań".
ja uważam, że życie wystarczająco weryfikuje nasze poczucie własnej wartości i lepiej by rodzice uważali dziecko za geniusza niż matołka...ale to moje zdanie.
Bechert
tak, im starsza. bo dostrzega się mnóstwo cech i zachowań, które są "nie wiedzieć skąd".
ja nie chcę mieć dzieci, wiem że byłabym koszmarną i pełną lęków matką...
Jagoda
też tak myślę,potem 20kilkuletni ludzie chodzą na terapię...
Wpędzanie dziecka w kompleksy to swoiste barbarzyństwo, nawet jeśli nie jest celowe i niby to żartobliwo- dobroduszne. Mały człowieczek nie jest w stanie obronić się przed pewnymi słowami. Nie jest w stanie ich odrzucić. On je zapamiętuje, przetrawia, nosi w sobie przez całe lata. I choćby nie wiem jak szczęśliwie życie się układało, ile cudownych chwil po drodze zaistniało- wyraźnie zapamiętamy to co bolesne.
OdpowiedzUsuńmejoa
OdpowiedzUsuńdlatego niektórzy myślą o amnezji jak o zbawieniu...naprawdę. zacząć od zera,od początku.
Widziałaś "33 sceny z życia"? To dla mnie film o utracie dzieciństwa. Często do niego wracam myślami...
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie ma gotowych odpowiedzi. Życie jest wielowymiarowe, dzieciństwo jest wielowymiarowe, nawet śmieć nie jest płaszczyzną;-)