wtorek, 8 listopada 2011

być może

...kiedyś wrócę . Nie chcę o niczym z góry przesądzać , bo nie wiem jak to wszystko dalej się potoczy...


11 listopada upłynąłby rok odkąd założyłam bloga.
Pamiętam jak wyobrażałam sobie wtedy ten dzień
Jest inaczej 
czyli tak, jak było

rutyna, szarość 
żadnych zmian
prawie 365 dni
straconych

mur bezrobocia,
w który walę głową
szkoda że tylko metaforycznie

zapytano mnie ostatnio
dlaczego kłamię
na swój temat,
że praca w Warszawie
była fantastyczna
że współlokatorka mega- fajna
a potem
nie odpowiadam na telefony
i odmawiam spotkań
bo musiałabym
powiedzieć
jak było
naprawdę

"bo jestem nikim
nic mi się nie udało"
codziennie wieczorem 
myślę
"to nie był dobry dzień"
a rano
"mam dosyć"

nie będzie lepiej
ja w to nie wierzę

i ci, którzy mówią
że
marudzę
nie znają tak
naprawdę
mojej sytuacji


po lewej Chrysler- te auta też lubię;) 
po prawej - ratusz w pewnym miasteczku

Do Tori wracam jak bumerang w czasie złym...

niedziela, 6 listopada 2011

nic się nie stało...

"I nauczę się mówić o uczuciach"

na razie nauczyłam się o nich pisać
wreszcie i o tych najważniejszych
"ryzykować"- odrzucenie, wyśmianie

Odpowiedź zawarłeś na samym końcu
wiadomości
coś w stylu "a tak przy okazji"


"Ja po prostu nie wyobrażam sobie 
bliskiej relacji z żadna kobieta,
ja nie mogę się nikim i niczym 
przejmować poza sobą(...)
Reasumując, miedzy nami 
nic się nie zmienia"

Chciałabym mieć podobne
zdanie na ten temat
zmienia się
po prostu
chyba nie chcę przez
dłuższy czas
Cię
znać
...

poruszone rowery;)
 

Cause there's a side to you that I never knew, never knew,
All the things you'd say, they were never true, never true