jeszcze jakiś czas temu myślałam
"choćby nie wiem co - zostanę w stolicy,
zrobi wszystko żeby tu dalej mieszkać"
znów okazało się jak mało znam
samą siebie
nie
nie zrobię wszystkiego
kiedy zaczynasz spąc po 3h na dobę
(bo z nerwów przed pracą nie możesz)
kiedy zaczynasz wracać do starych nałogów
(tak, T. znów-tym razem najmocniejsze ;(
kiedy w pracy chodzisz ciągle zdenerwowana
tak, że jedno słowo współpracownika
doprowadza Cię prawie do furii
wtedy przychodzi pytanie
"po co?
i
czy na pewno o TO chodzi?"
mieszkam tu miesiąc
nie widziałam nic
poruszam się między
mieszkaniem
a
pracą
kiedy mam wolny dzień
nie mam siły i motywacji by wyjść
założene:
pracuję przez sierpień
i szukam innej pracy
jeśli jej nie znajdę
"córeczko, zawsze możesz wrócić"
i nie będę się wahała
w gruncie rzeczy
samodzielne mieszkanie
w
moim wypadku wygląda
identycznie jak to z rodzicami
może czuję się tylko
BARDZIEJ
samotna
czasm tak mocno
że samotność
staje się fizyczna
i czuję jej
dotyk
...
sama nie wiem co jest bardziej pociągające
te skrzypce czy wokalista;)