sobota, 29 stycznia 2011

ściana


w jednej z nieczęstych, szczerych rozmów 
( od dłuższego czasu mam wrażenie, że ludziom łatwiej szczerze pisać niż mówić) 
usłyszałam, że ogrom możliwości, jakie mamy w czasach obecnych
-ostatecznie wpędza w depresję.
widząc ile osób w twoim wieku jest od ciebie lepszych
ile masz możliwości z których i tak nie skorzystasz
i nieustannie musisz wybierać
a to, czego pragniesz-i tak jest poza zasięgiem...

"nie za dużo chcieć, nie za dużo mieć"-mówił Mistrz Kieślowski

samoograniczenie i dyscyplina lekiem na konsumpcjonizm i wyścig szczurów...

"Godziny" nie są arcydziełem, ale za każdym razem działają na mnie z większą siłą.

 Słowa:

Nazywasz mnie niewdzięczną?
Moje życie zostało mi skradzione.
Żyję w mieście, w którym nie chcę być.
Żyję życiem, którym nie chcę żyć...
Jak do tego doszło?

zawsze wywołują ściśnięcie gardła
Czy można "wy-żyć" nie-swoje życie?
może uczynić z niego happening 
do końca, do cna?
żyjąc życiem którego nigdy byś nie wybrał

możesz wszystko

wszystko ci wolno
sprzątać cudze domy i mieszkania
z tytułem magistra

w końcu dziś studia kończą 
wszyscy

deprecjacja wiedzy rodzi tylko
frustrację



wreszcie zimowe lomo...
cały czas nie wiem od czego zależy grubość kreski dzielącej 2 połówki zdjęcia...



Szkoda,tylko że teledysku nie ma do tego utworu...

poniedziałek, 24 stycznia 2011

na szczęście każdy dzień mija...

Dziś bez zdjęcia i muzyki
może to będzie wpis "na czas jakiś" i zniknie
za tydzień lub dwa
po co zatem w ogóle go umieszczam?
pisanie pomaga mi nabrać dystansu a dzisiejszy dzień z pewnością tego wymaga

chodzenie z nerwów do 3, kawa o 5
ustny egzamin i znów problem zrozumienia
można dostać pytania na temat, który zna się doskonale
ale które maja formę uniemożliwiającą odpowiedź

nerwy
i kilka zdań z ust pani doktor
które stawiają pod znakiem "?" mnie jako 
"sensowny materiał na studenta"


poczułam się jak Nikodem Dyzma, który "ślizgał" się przez 5 lat

smutne

a wieczorem telefon
"wiesz, z kawy w środę nici"
"rozumiem"-bo co miałam powiedzieć

to  nie był dobry dzień...

piątek, 21 stycznia 2011

hermeneutyka stosowana

Zdaniem znajomego 90% kłótni to wynik różnego definiowania zjawisk 
na temat których toczy się rozmowa
(nie wiem w jaki sposób to wyliczył, jednak chyba "coś jest na rzeczy")

"Ludzie mówią p o z o r n i e  o tym samym, w   i s t o c i e  ujmując to kompletnie inaczej"

W związku z tym wiadomość o treści:

"Trudno mi mówić o pewnych rzeczach, w ramach rekompensaty zapraszam na kawę"

można zinterpretować co najmniej dwojako:
albo"nie radze sobie z pewnymi rzeczami, może pomogłabyś mi dojść z tym do porządku?"
albo "jesteś fajna. może się umówimy?kawa?"

a może jeszcze inaczej...

wystarczyłoby napisać  wprost.

może jestem uczuciowo autystyczna

jednak zbyt mocno stąpam po ziemi, żeby lubić stan "zawieszenia" i "boską"niepewność...


Z cyklu Polański..."wstręt"+"Frantic"+"nóż w wodzie"


nie wiem jakim sposobem tak"wyciąga" refren, ale niezmiennie mnie zadziwia;)




P.s- Miejcie dobry weekend!

środa, 19 stycznia 2011

cz.IV

Chciałam zdążyć z kolejnym fragmentem jeszcze
przed 21 stycznia


Kiedy Nina jadła śniadanie u "kruchej" babci zawsze potem okrywały się kołdrą
i przychodził czas czytania bajek.
Nina zasypiała a babcia przytulała ja mocno i mówiła tak cicho, że prawie bezgłośnie.
Całowała w czoło. 
Nina pamięta te słowa" chciałabym abyś była szczęśliwa"
-wtedy nie bardzo jeszcze wiedziała co oznaczają.
Wstawały około południa i albo chodziły na łąkę, 
gdzie dmuchały w dojrzałe mlecze i obserwowały lot nasionek
albo szły do ogrodu i plotły wianki. 
Czasem babcia zrywała marchewkę i tylko wtedy jej dłonie, pokryte drobną siateczką zmarszczek, zdradzały, że nie jest już młoda kobietą...

Do mieszkania wracały milcząc. Nina zawsze była
ciekawa, o czym myśli babcia.
Obserwowała kwitnące jabłonie,zrywała mlecze, zbierała kasztany
a kiedy nastała zima
rozkładała dłonie i łapała śniegowe płatki
...





Drzwi są przepiękne, ostrość-wiem nie zachwyca:(
chyba obiektyw do makro byłby wskazany;)



I komentarz, mówiący wszystko:
"Nobody see the little things, we are so blind"

sobota, 8 stycznia 2011

mogę napisać i zatrzymać w pamięci...



właściwie nad umieszczeniem tego wpisu zastanawiałam się dłużej niż zwykle
bo pewnie każdy miał podobne przeżycie,
a ja po raz kolejny -wyolbrzymiam

Pan F. ma sad 1,5km od mojego domu
Jest sympatyczny i dużo żartuje
zawsze targuje się "na opak"
"25 za skrzynkę?"-pytam
"nie, 20"- a jego oczy śmieją się-że znów "wygra"

ma najlepsze jabłka na świecie
prawdziwe, pachnące
długo mi się "nie składało" aby po nie pojechać
w nowym roku

do wczoraj...
"zdążyła pani w ostatniej chwili, jutro już bym panią z kwitkiem odesłał"-usłyszałam
"no wie pan, mnie-stałą klientkę"-żartowałam
"jutro wywożą całą resztę jabłek.koniec jabłek,na zawsze"

myślałam, że znów żartuje
jak zwykle

"mówię poważnie- zebrałem 15% tego, co powinienem zebrać
widzi pani przed sobą bankruta"

mówił spokojnym, pogodzonym głosem
bez żalu, pretensji do zimy(bo była za długa)i wiosny(zbyt deszczowa)

i kiedy już wróciłam do domu
najwzyczajniej popłakałam się
żal, smutek, poczucie
niesprawiedliwości
nie chodzi juz tylko o jabłka, gruszki i śliwki

dobrych ludzi nie powinny takie rzeczy spotykać







Robione z myślą o Pewnej Miłośniczce Hortensji(mam nadzieję że można je rozpoznać)





Ja też czekam na nowa płytę...

poniedziałek, 3 stycznia 2011

czasem pozostaje milczenie...

Twoje wizyty nie były częste ale trudne do zapomnienia
stałam wtedy odwrócona do okna aby moja twarz była dla Ciebie 
niezauważalna
pozwalałam Ci
monologować


o etyce utylitarystycznej
o tym, że  życie lekarza jest więcej warte
niż starca


a starca 
więcej niż Twoje

Twoje słowa -że właściwie nic nie ma sensu
to kwintesencja nihilizmu

któregoś dnia coś pękło...
"to podetnij sobie żyły ale wcześniej podpisz deklarację o zgodzie
na oddanie organów.
uratujesz 4 ludzkie życia-są więcej warte niż Twoje jedno"
-wykrzyczałam Ci
"myślę o tym, coraz częściej"-usłyszałam

nie wracałam do tej rozmowy
Ty też

teraz czasem przychodzisz
na
monologi





wspomnienie pewnego spaceru




"Jaka ładna muzyczka"-reakcja osoby nieznającej angielskiego;);)