czwartek, 22 marca 2012

#11#2012

długo zastanawiałam się co o tym filmie napisać
bezwstydny
prowokacyjny
intymny

przymiotniki z plakatu
 który pomimo,
że jest
 tylko zdjęciem z filmu
doskonale obrazuje
całą jego 
istotę

spuszczony wzrok
sposób objawienia się
wstydu


nie chcę pisać o fabule,
każdy portal kinowy
podaje streszczenia

 recenzenci
idąc za sugestią pressbooka interpretują film
 jako
historię ofiary własnych popędowi
Seks stał się dla niego tym samym,
 co produkty leżące na półkach w hipermarkecie. 
Sięga po niego, gdy chce rozładować stres, poprawić sobie humor
albo gdy mu się zwyczajnie nudzi.
Kopulując, próbuje, oczywiście, zagłuszyć pustkę w swoim życiu.

trudno się nie zgodzić
ja postrzegam go również szerzej
to dla mnie film o powolnym
 lecz konsekwentnym 
staczaniu się
 i 
zatracaniu człowieczeństwa. 

 podobno koniec miał być inny
terapia głównego bohatera
a jednak
...
niejednoznaczność
zakończenia
(faktycznego)
wydaje mi się
jedyną
PRAWDZIWĄ
możliwością


mroczność i depresyjność
są w tym obrazie 
jak ziarna
rozsypane po całym
filmie
jak piasek
-uwierają nie dając
zapomnieć
...

Po tym, jak zobaczyłam
Fassbender'a w "Głodzie"
wiedziałam, że 
jest skłonny do
wielu poświęceń

po"Wstydzie" nie 
jestem w stanie 
wyobrazić sobie
co może być dla
niego jeszcze
"wyzwaniem"

poprzeczka, którą
powiesił
jest dla wielu
nie do przeskoczenia
a brak
nominacji do Oskara
to dla mnie
dyskredytacja
tej nagrody


cały czas mam w uszach
niezwykłą bo 
"mieszaną"
(muzyka poważna 
i kompozycje H.Escotta)
muzykę oraz
oszałamiające wykonanie
przez Mulligan
"New york,new york"
 na które
reakcja bohatera 
 jest dowodem,
że Brandon 
jeszcze 
żyje
  ... 


NY wprawdzie to nie jest...


























Bardzo wieczorna...

2 komentarze:

  1. uwielbiam liryczną budowę twoich postów :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Agnieszko,

    dziękuję za miłe słowa i odwiedziny. będę zerkała do Ciebie;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń