Z mówieniem o uczuciach zawsze miałam
i mam problem
tak, jak z poczuciem niższości
i niskim poczuciem własnej wartości
(ech, brzmi jak na spowiedzi;)
ale kiedy 3 dni temu
odebrałam telefon
i usłyszałam
"Pani Martyno,
przeczytałem ten rozdział
jest dobrze
bardzo dobrze,
naprawdę.
Martwiłem się, że obniży Pani poziom
w związku z pracą, ale się nie zawiodłem'
czułam jak się czerwienię i ten jeden raz
cieszyłam się że w rozmowie telefonicznej
tego nie widać
poczucie unoszenia się
uskrzydlenia
...
potem kolejny telefon
od kogoś kto wcześniej nie był
wylewnym w tym względzie
" jesteś bystra, wykształcona, mądra,
pracowita i atrakcyjna
znajdziesz pracę gdzie indziej"
taka kondensacja
komplementów
...
przytłaczające:)
Sentymentalne wspomnienie dzieciństwa...
Dla mnie to "ten" utwór, TA muzyka i energia...
p.s- klisza lomo wywołana ale szukam miejsca, gdzie za scan na płytę
nie liczą "jak za zboże";)
Takie komplementy to brac garsciami, chowac po kieszeniach i sie cieszyc! I wyciagac raz po raz jak te odczucia o niskiej wlasnej wartosci i inne zaczynaja kielkowac.
OdpowiedzUsuńAgnieszko,
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ:) wiesz, od czasu kiedy założyłam bloga i tak jest w tej kwestii lepiej. miłe komentarze z "blogosfery" też pomagają,bardzo.
pozdrawiam ze stolicy(jeszcze)
I bardzo dobrze! Słuchaj i zapamiętuj. Takie rzeczy warto sobie przypominać w chwilach największego zwątpienia w siebie, bo naprawdę pomagają :)
OdpowiedzUsuń