środa, 31 sierpnia 2011

do niedzieli?

nie, nie myślałam, że po powrocie 
wszystko będzie doskonale

zaczęło się od firanek
skończyło na
"no i po co brałaś się za te brzoskwinie,
prosił Cię ktoś?"
"chciałam pomóc, po prostu"

i znów znany mechanizm:
1.chcesz pomóc, więc obierasz te 
cholerne brzoskwinie- na dżem
2. dowiadujesz się, że "należy je sparzyć"
inaczej "do jutra nie skończysz"
3. i choć mówisz że to TY nie skończysz
4.nie jest to istotne
5. bo jesteś "do bani"-bo nawet tego nie wiesz...

to jak w tym utworze Kaśki
"do niedzieli jakoś szło
lukier, miód, liryczne cudo"

my nawet do niedzieli
nie dotrwaliśmy
...

rozumiem permanentną
nieobecność
mojej siostry
coraz lepiej

i wiem
-jestem niewdzięczna

Lubię takie kute "kraty"

Polecam zwłaszcza pierwszą minutę;)ale całość rozczula

1 komentarz:

  1. I między innymi właśnie dlatego szybko się wyprowadziłam z "domu". I NIGDY tam nie wrócę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń