Któregoś dnia, właśnie wtedy, gdy Nina miała pójść
do "kruchej" babci
mama kazała jej ubrać spódniczkę w kratkę
i bez dyskusji zjeść śniadanie.
Nina wiedziała, co to znaczy( tę spódniczkę dostała od "dużej" Babci)
Nie mogła jednak zrozumieć nastąpiła zmiana planów.
Mama piła kawę...
Miała czerwone oczy i Nina pomyślała, że
musiała płakać.
"Duża" Babcia nie poszła z nią na spacer,
tylko włączyła telewizję.
Sama zajęta była wypełnianiem
"BARDZO ważnych dokumentów"
Ninę odebrał tata.
Nigdy nie widziała go w takim stanie.
Kiedy poszła po czapkę usłyszała jak babcia mówi do niego:
"Mogłeś nie przychodzić
w TEJ SYTUACJI.
dziecko mogło zostać u mnie na jakiś czas,
póki wszystko się nie ułoży"
Nina odetchnęła-była w myślach ogromnie wdzięczna tacie
-że jednak przyszedł
...
u mnie jeszcze zimowo, choć na większości blogów szaleje wiosna;)
Smutno i prawdziwie...
W czwartek byłam w kinie
na dwóch tytułach
"oskarowych"
(taki mini-maraton)
"Pogorzelisko"
i
"Do szpiku kości"
do teraz nie mogę
"się pozbierać"
każdy z nich
mocny,
emocjonalny
"szarpiący"
moja rada?
nie oglądajcie
ich
"ciągiem"
Ten odcinek brzmi jak zapowiedź czegoś bardzo smutnego. Filmów nie widziałam, ale już wiem, że nie wybiorę się na nie "ciągiem".
OdpowiedzUsuńEwo
OdpowiedzUsuńmasz rację-teraz zacznie się mniej wesoła część, ale jeśli chce się utrzymać realizm-niestety nie można tego pominąć
filmy proponuję w tygodniowym odstępie, bo naprawdę warto
pozdrawiam i dużo ciepła
p.s-u Ciebie też słońce?
Mimi, dzisiaj było pięknie za oknem ;) Na Dzień Kobiet!
OdpowiedzUsuń