niedziela, 26 grudnia 2010

czasem los zaskakuje. o potrzebie trudnych rozmów


bałam się tych Świąt
zbyt wiele złych emocji i kompletny brak świątecznego nastroju
zazdrość, żal, gniew. potem wyrzuty sumienia i łzy
kiedy bliscy usłyszeli
"wyjeżdżam"
poczuli się jakbym ich wiadrem lodowatej wody oblała
kłótnia
i
otrzeźwienie
"porozmawiajmy"
i choć były łzy ta rozmowa
- pierwsza od wielu lat
-była potrzebna

Święta były nieświąteczne, choć z rodziną
ale mam nadzieję
że ta rozmowa
wpłynie na relacje codzienne

mogłam wyjechać i nigdy  nie będę umiała odwdzięczyć się M. za klucze.
bo choć z nich nie skorzystałam
to dały spokój i poczucie bezpieczeństwa

i ten spokój i myśl " nie muszę tu być kiedy będzie źle"
- pozwalają mi myśleć o minionym czasie
jak o potrzebnym doświadczeniu

"musimy więcej rozmawiać,
niech to bedą wspólne życzenia dla nas wszystkich"
-usłyszałam




To utwór zdecydowanie podnoszący na duchu.
Na mnie działa lepiej niż "don't worry be happy"



 Z drzewa-drewno. Z drewna...

4 komentarze:

  1. Mimi, trzymam kciuki żeby to był początek czegoś dobrego. Dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak się cieszę, że coś drgnęło, może zapoczątkuje to dobre zmiany. Trzymam kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Wam- nie macie pojęcia jak bardzo Wasze słowa pomogły mi kiedy miałam te chwile smutku...też mam nadzieję, że będzie lepiej i wcale nie dlatego że nadchodzi Nowy Rok( jakoś nie mam przekonania do tych wszystkich noworocznych postanowień). Po prostu-że będzie lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimi, a jednak ;) Coś innego. Coś nowego. Mam ogromną nadzieję, że to nowe wniesie wiele dobrego do Waszego życia. Dla Ciebie. A rozmowy są potrzebne. Szczególnie te trudne. Czasami ranią. Bolą. Ale zazwyczaj pomagają. Oby tak właśnie było.

    OdpowiedzUsuń