bałam się tych Świąt
zbyt wiele złych emocji i kompletny brak świątecznego nastroju
zazdrość, żal, gniew. potem wyrzuty sumienia i łzy
kiedy bliscy usłyszeli
"wyjeżdżam"
poczuli się jakbym ich wiadrem lodowatej wody oblała
kłótnia
i
otrzeźwienie
"porozmawiajmy"
i choć były łzy ta rozmowa
- pierwsza od wielu lat
- pierwsza od wielu lat
-była potrzebna
Święta były nieświąteczne, choć z rodziną
ale mam nadzieję
że ta rozmowa
wpłynie na relacje codzienne
mogłam wyjechać i nigdy nie będę umiała odwdzięczyć się M. za klucze.
bo choć z nich nie skorzystałam
to dały spokój i poczucie bezpieczeństwa
i ten spokój i myśl " nie muszę tu być kiedy będzie źle"
- pozwalają mi myśleć o minionym czasie
jak o potrzebnym doświadczeniu
"musimy więcej rozmawiać,
niech to bedą wspólne życzenia dla nas wszystkich"
Mimi, trzymam kciuki żeby to był początek czegoś dobrego. Dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że coś drgnęło, może zapoczątkuje to dobre zmiany. Trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam- nie macie pojęcia jak bardzo Wasze słowa pomogły mi kiedy miałam te chwile smutku...też mam nadzieję, że będzie lepiej i wcale nie dlatego że nadchodzi Nowy Rok( jakoś nie mam przekonania do tych wszystkich noworocznych postanowień). Po prostu-że będzie lepiej...
OdpowiedzUsuńMimi, a jednak ;) Coś innego. Coś nowego. Mam ogromną nadzieję, że to nowe wniesie wiele dobrego do Waszego życia. Dla Ciebie. A rozmowy są potrzebne. Szczególnie te trudne. Czasami ranią. Bolą. Ale zazwyczaj pomagają. Oby tak właśnie było.
OdpowiedzUsuń